HURRICANE
Bodaj ostatni klasyczny protest song napisany przez Dylana. Otwierał uwielbianą w Polsce płytę Desire, nagrywaną w 1975 roku. W ciągu trzech miesięcy zagrany 33 razy na koncertach. A potem ani razu.
Pieśń – długa, ponad osiem minut trwająca, złożona z jedenastu zwrotek – od początku budziła kontrowersje. Głównie z tego powodu, że sprawa Rubina Cartera (o przydomku „Hurricane”) na pewno w tamtym czasie nie była traktowana w sposób jednoznaczny. Abstrahując nawet od faktu, że Hurricane wcale nie był kandydatem do tytułu mistrza świata, jak twierdzi Dylan w trzykrotnie zaśpiewanym wersie „one day he coulda been the champion of the world”.
Problem zasadniczy – na korzyść i niekorzyść Cartera – polegał na tym, że nie znaleziono żadnych dowodów, świadczących o tym, że Carter z kolegą dokonali potrójnego zabójstwa. Natomiast było jasne, że Carter miewał podejrzane kontakty, miał w domu broń i nie wypadłby wiarygodnie w roli aniołka. Niemniej – system prawa na tym polega, że podejrzanemu o przestępstwo trzeba to udowodnić, bo aż nadto jest opowieści prawdziwych o niesłusznie skazanych. Nawet na śmierć.
Carter trafił za kratki w połowie lat sześćdziesiątych. Dekadę później jego sprawa wypłynęła dzięki akcji na rzecz uwolnienia pięściarza. Wtedy włączył się Dylan. Wspólnie ze swym ówczesnym partnerem tekściarskim Jacques’iem Levy w filmowy sposób opisał całą historię tak, jak ją widział.
Trzeba przyznać, że widział ją imponująco. Do tego stopnia, że gdy Norman Jewison w 1999 roku pokazał film o Carterze Huragan z Denzelem Washingtonem w roli tytułowej, opowiadał ją – w części dotyczącej napadu, aresztowania i skazania – ściśle według tekstu piosenki. (Potem film relacjonuje dalsze batalie o uwolnienie sportowca).
Tu Denzel Washington na pokazie filmu razem ze swoim bohaterem – 1999.

{Photo by Scott Gries/ImageDirect; http://miami.cbslocal.com/2014/04/20/boxer-rubin-hurricane-carter-dies-at-76/}
Sposób, w jaki Dylan ją zagrał w studiu i na koncertach, wydaje mi się skuteczny, sugestywny i po prostu dobry (wystarczy posłuchać tu). Dlatego gdy pomyśleliśmy w zespole o włączeniu jej do repertuaru, nie kombinowaliśmy. Jedyne różnice to ostry rytm od samego początku i zamiana skrzypiec Scarlet Rivery na akordeon Tomka Hernika. Dwie gitary akustyczne i gitara basowa dopełniają całości. Tak zagraliśmy Hurricane już dwukrotnie na żywo. Jeśli los zdarzy, że powstanie kolejna płyta dylan.pl, utwór się tam znajdzie.
Przekład powstał w sierpniu 2015 roku. Tu też nie kombinowałem. Zachowałem wszystkie realia, dodałem nawet nazwę baru Lafayette, gdzie faktycznie doszło do zbrodni – bo mi pasowała do rymu. Zostali wszyscy uczestnicy dramatu – Patty Valentine, Arthur Dexter Bradley i Alfred Bello. Praktyka koncertowa dowiodła, że tekst siedzi i – gdy akustycy są czujni i czuli na słowo – zrozumiały.
Dylan spotkał się z Carterem ostatni raz pięć lat temu. W 2014 roku Carter zmarł w wieku 76 lat.
{il. za https://pl.pinterest.com/pin/554716879078790404/}
Strzały się rozległy w barze w ciemną noc
z piętra wyżej schodzi Patty Valentine
patrzy – barman leży skąpany we krwi
krzyczy: „Boże, ktoś ich zabił, jakiś drań!”
Oto jest historia Hurricane’a
postawionego w stan oskarżenia
i skazanego, chociaż to nie on
wsadzili niewinnego, który lada moment już
mistrzem świata zostać mógł
Patty widzi na podłodze trójkę ciał
jeszcze się niejaki Bello kręci tam
podnosi szybko ręce, woła: „To nie ja
ja obrabiałem kasę, mogę słowo dać
tamci właśnie zwiali – pokazuje na drzwi –
lepiej dzwoń po gliny, ja widziałem ich”
Więc Patty dzwoni, cała drży
i wkrótce potem mrok wypełnia syren ryk
i kogutów błysk
W innej części miasta, w przyjacielskim gronie
Robin Hurricane Carter jedzie sobie spokojnie
pewniak w niedalekim meczu o tytuł mistrza
pojęcia nie ma, jaki syf właśnie doń się zbliża
nagle na pobocze każą zjechać mu
to samo tyle razy go spotkało już
w Paterson, New Jersey, tak już jest
kto czarny, niech się lepiej nie pałęta tu
i nie prowokuje psów
Alfred Bello miał wspólnika i chciał glinom dać cynk
robił mały bank, Arthur Dexter Bradley wraz z nim
zeznaje: „Dwóch widziałem, bokserów wagi średniej
wskoczyli w biały wóz, numery spoza New Jersey”
Patty kiwa głową, ale milczy jak grób
ktoś woła: „Ej, ten tutaj to jeszcze nie trup!”
więc na pogotowie wiozą go
i chociaż ledwie dycha, to wmawiają mu
że rozpozna tamtych dwóch
Czwarta nad ranem, patrol Rubina pcha
do szpitala, gdzie bój o życie świadka trwa
ten otwiera oko, z trudem rzęzi jak przez sen:
„Kogo mi tu prowadzicie? Przecież to nie ten!”
Oto jest historia Hurricane’a
postawionego w stan oskarżenia
i skazanego, chociaż to nie on
wsadzili niewinnego, który lada moment już
mistrzem świata zostać mógł
Minęło trochę czasu, w gettach zrobił się dym
Rubin w Argentynie znów wychodzi na ring
Arthur Dexter Bradley obrabia sklepy wciąż
policja szuka morderców, więc przyciska go:
„Pamiętasz tamte strzały w barze Lafayette?
Pamiętasz wóz, którym zwiali? Wysil łeb!
Nie pogrywaj sobie, synku, z nami tu
może to strzelał tamten czarnuch i w długą dał
jesteś biały, śmiało wal!”
Bradley mówi: „On czy nie on – sam nie wiem dziś”
gliny na to: „A na warunek chciałbyś wyjść?
W motelu weźmiesz pracę, my pogadamy z Bello
nie chcesz wracać tam, gdzie zrobią z ciebie cwela
coś pożytecznego wreszcie zrób
ten skurwiel nam tu zhardział, a tam przecież był trup
i to niejeden – może czas
posadzić gnoja w ulu raz za morderstwa trzy
no bo jaki z niego mistrz?”
Na deski gościa Rubin jednym ciosem słał
lecz kwitował krótko: „Taki mam fach
o czym tu gadać? Za to płacą mi
a jak już się wycofam, będę cicho sobie żył
gdzieś znajdę sobie raj
domek nad wodą i cienisty gaj
i będę jeździł konno tam” –
lecz zamiast tego wzięli go do kicia, bo
tam ludzi strąca się na dno
Cały jego proces to był szwindel i szajs
wyrok znany z góry, Rubin nie miał szans
dano mu za świadków lumpów zalanych w sztok
biała publika uznała, że to wandal i łotr
a dla czarnych stał się głupim asfaltem
co zajmuje się mordem i gwałtem
nie znaleźli broni, ale cóż
prokurator wiedział już, że Rubin winien jest
a biała ława zgadza się
Rubin Carter miał parodię, nie sąd
przysięgli jego winę znali wiadomo skąd
Bello oraz Bradley nakłamali na sali
a dziennikarze podawali ich łgarstwa dalej
kłamca i idiota nie od dziś dnia
życie człowieka w garści ma
widząc ten haniebny chwyt
można tylko poczuć wstyd, że jest taki kraj
gdzie się sprawiedliwością gra
Tak to przestępcy piją drinki w cieniu palm
każdy ma zegarek złoty i frak
a tymczasem Rubin gnije w celi dwa na trzy
na ziemi poznał piekło, choć niewinny był
oto jest historia Hurricane’a
i póki nie oczyszczą jego imienia
trzeba wciąż powtarzać ją
wsadzili niewinnego, który lada moment już
mistrzem świata zostać mógł
Comments ( 3 )
Panie Filipie czy jest jakiś konkretny znany Panu powód dlaczego Dylan tak szybko i całkowicie zarzucił wykonywanie tego utworu? Może sam zorientował się, że sprawa nie jest tak jednoznaczna i czarno-biała? (spekuluję)
Utwór oczywiście fenomenalny, bardzo chciałbym usłyszeć jak to brzmi w Pańskim przekładzie. Jak z płytą, bo „jeśli los zdarzy” nie brzmi zbyt optymistycznie, a tu trzeba kuć źelazo itd. itp.
O ile pamiętam, w grę wchodziło ileś nieścisłości faktograficznych, choć wobec ogólnej wymowy opowieści nie miały one istotnego znaczenia. W każdym razie prawnicy dużo się nachodzili wokół sprawy. Dylanowi zarzucano także, że ani słowem nie wspomniał o krewkim charakterze Cartera, choć to nie usprawiedliwia ewidentnie rasistowskiego podłoża procesu. Na pewno sprawa okresowo przysychała. A w 1985 roku ostatecznie Cartera wypuszczono, więc też już nie było sprawy.
Utwór na pewno będziemy grać na koncertach, więc jeśli się Panu zdarzy być w tym samym czasie i miejscu co my, to Pan usłyszy. A płyta… za wcześnie prorokować. Musi się znaleźć chętny wydawca, kasa itp. Ale wstępny repertuar płyty już przygotowaliśmy (w postaci listy utworów). Cztery spośród nich już gramy na żywca, więc…
Więc i … optymistycznie to wygląda .