W PORZO JEST?
Na parę miesięcy znikliśmy jako zespół z radarów. Ostatni raz graliśmy koncert na początku sierpnia. Ten stan nie może być wieczny i nie będzie. Tym bardziej, że są pewne plany.
Pisałem już wcześniej, że dotyczą one między innymi drugiej płyty. Drugiej czy też trzeciej – skoro ta pierwsza była podwójna, a każdy krążek w niej miał własny tytuł i mógł stanowić osobną opowiastkę. Ta pierwsza, Oj tam, stara, była opowieścią o ludziach, druga – A mimo to był sam – o człowieku. Rzecz jasna, nie da się jednostki wyobcować kompletnie ze zbiorowości, a i zbiorowości traktować w oderwaniu od doznań jednostkowych – choć może niektórzy bardzo by chcieli. Gustave Le Bon pisał o psychologii tłumu, w którym doświadczenia i refleksje jednostki ulegają zawieszeniu bądź zaprzęgnięciu w służbę impulsów zbiorowych, sterowanych nierzadko przez populistów, krzykaczy, mistrzów marionetek.
Ale nie o takiej zbiorowości pisał Dylan w piosenkach, które u nas się pojawiły. W każdym razie raczej nie o takiej.
Jeśli bogowie (kasa, czas, dobrodzieje, wola wszystkich potencjalnie zaangażowanych) będą przychylni, ta nowa odsłona fonograficzna będzie już pojedyncza. Mam jej plan, układ, zawartość, pomysły muzyczne, które oczywiście będą konfrontowane z resztą kapeli. Gdyby jednak wszystko ułożyło się tak, jak sobie wymyśliłem w zaciszu, płyta zawierałaby 16 piosenek.
Z czego aż sześć to przekłady względnie nowe, które powstały już po ukazaniu się książki Duszny kraj, a jeden ze starych w nieco zmienionej wersji.
Płyta zaczynałaby się w nastroju posępnym, kończyła światełkiem w tunelu, a po drodze byłoby różnie – raz przyczajony smok, raz zielony tygrys.
Inspiracje muzyczne w moich pomysłach czerpię od takich majstrów aranżacji i nastroju, jak Carl Perkins, Booker T. & the MG’s, Tom Waits, J.J. Cale, Cat Stevens, Keith Richards i – last but not east – Nina Simone.
https://www.youtube.com/watch?v=4l9a5vIm4so
https://www.youtube.com/watch?v=brNBWyxyDf8
https://www.youtube.com/watch?v=uUdxlcg3hy0
Niektóre piosenki ulegną dramatycznym odmianom. Coś, co w oryginale jest rzewną balladą, stanie się dzikim tańcem o szamańskim rodowodzie. Coś, co Dylan gra jako pospolity rocker, u nas stanie się (mam nadzieję) żwawym twistem. Nastrojowy lament zmieni się (już się zmienia, bo tak to gramy na koncertach, z pozytywnym responsem) w jarmarczną, łobuzerską pieśń. Sympatyczna folkowa ballada na 6/8 – swingującym kawałkiem knajpianym. Itd.
Gdyby – to nieszczęsne „gdyby”… – płyta miała wyglądać, jak ją sobie wymyśliłem, najstarszy utwór na niej pochodziłby z 1964 roku, a najnowszy z 2008. Z lat sześćdziesiątych – cztery pieśni, z siedemdziesiątych – trzy, z osiemdziesiątych – aż sześć, z dziewięćdziesiątych – dwie (z czego jedna wydana dopiero w 2001, wreszcie z nowego tysiąclecia – jedna.
Aż dwa kawałki pochodziłyby z albumu Blonde on Blonde, dwa również z Desire, dwa z Oh Mercy, dwa – spoza premierowych, regularnych albumów (jeden z filmu, jeden z odrzutów, wydany kilka lat po fakcie), jeden – z płyty niesygnowanej przez Dylana.
A oto szybki przegląd wyimków z tekstów. Tak bym to widział dziś. Ale wszystko – naprawdę wszystko – może się zmienić… Niestety lub na szczęście, się okaże. A zestaw tekstów – zaiste mroczny, co nie? Lubię takie.
Stadiony dla przeklętych, nocne kluby dla złamanych serc
ustawy klepnięte, drzwi zatrzaśnięte, perwersja niweczy sens
przy fabryce wymarłej, tam, gdzie z pamiątkami kiosk
tajniak przywiązany stał i swój przeklinał los
Hazardzista błędny nudził się jak mops
postanowił świat rzucić na wojenny stos
Twój tata jest banitą i towary różne ma
wie, jak noża dobyć i jak do dwóch dodać dwa
Ma na ustach filantropię, na sztandarze szczytny cel
wie, jak ma cię pocałować, jak za serce ująć cię
Widzę pożar na plantacjach, słyszę suchy chłosty ton
widzę duchy po ładowniach statków, czuję tu magnolii woń
dawni bohaterowie przewracają się w grobie
gdy na czołówkach gazet ktoś raz za razem ogłasza, że Szatana przechytrzył
świat powariował, czasy są złe
ja poza zasięgiem, zamknęli tu mnie
dokąd chcesz, jedź
i tam powieś się
na podorędziu zawsze będzie sznur
klątwa bezlitosna twa
dręczy nocą i za dnia
czas wycofać się
przestać męczyć się
coś pożytecznego wreszcie zrób
ten skurwiel nam tu zhardział, a tam przecież był trup
Diabeł czai się w zaułku, w kurniku lis
mów sobie, co chcesz, nie zaskoczysz mnie dziś
w końcu padła na wznak
więc przykryłem ją, chcąc zbadać, co
w dolnej szufladzie ma
A inni z kolei wyrażają sąd
że cokolwiek uczynisz, nie będzie to błąd
lecz życie i śmierć to zwid, na to zważ…
Wybitny polityk kłamie jak z nut
knajpa dla elity, w kuchni pełno much
lecz kogo obchodzi, kogo dopadnie stres
wszystko pasuje, bo w porzo jest
grzmiało dla tych, co stracili mowę, słuch i wzrok
dla samotnej matki w matni, dziwki zdążającej w mrok
dla banity, co jest bity, biczowany jest co krok
Comments ( 6 )
nie widzę tu dwóch numerów z Oh Mercy. chyba, że nr 9 ale to mi pod Huck’s Tune trochę podchodzi i daje tego outtejka. Coś umknęło mi? Skąd bierze się błąd 🙂
Taki tam polityczny świat, Panie Adamie.
no tak, i Blind Willie jako outtake. wszystko w porzo. a przede wszystkim to z niecierpliwością trzymam kciuki, wyborów gratuluję choć oczywiście brakuje mi więcej niż sporo tych absolutnie koniecznie niezbędnych i kilkudziesięciu nieoczywistych ale tym bardziej wartych zaprezentowania
A czy Trouble jest takie oczywiste? I to na dzień dobry? To mogłaby być fajna płyta.
mam nadzieję, że będzie. żaden wybór w przypadku Dylana nie jest oczywisty a przede wszystkim łatwy. nie będę pisał czego mi brakuje bo brakłoby miejsca, coś też czuję, że nie jest to wybór ostateczny. gorąco wspieram i kibicuję
To zawsze jest jak wykrawanie własnego organu. Takie rezygnowanie z czegoś.